... to beznadziejny film. Zanudziłam się oglądając go, a miałam nadzieję się czegoś nauczyć ;(
Sugeruję obejrzeć jeszcze raz. W sposób typowy dla produkcji Dreamworks zadbano o rozrywkę zarówno dla dziecka, jak i rodzica, z którym do kina przyszło. Dlatego obok treści atrakcyjnych wizualnie i możliwych do ogarnięcia przez 7-10 latka, jest warstwa wymagająca pewnej wiedzy lub doświadczenia życiowego. Założenie jest takie jak przy prześmiewczych komediach typu "Straszny film", gdzie chodziło o to, aby rozpoznać cytat filmowy. W "Pan Peabody..." aż roi się od takich smaczków. Bo skąd niby dziecko ma wiedzieć, dlaczego gra na gitarze elektrycznej jak leworęczny? A był to utwór "Purple Haze" Hendrixa, który właśnie tak trzymał gitarę. Przez film przewija się też wiele postaci historycznych, nie zawsze nazwanych, czy mówiących cokolwiek. Jaki 7-latek pojmie scenę z inspiracją van Gogh'a przez mazaje na ścianie, dywagacje n/t tajemniczego uśmiechu Mony Lisy, czy pojawianie się wielkiego kamiennego nosa.